Komentarze: 1
ciągle komobinuje z tymi szablonami..i nic mi nie wychodzi.. :(
ciągle komobinuje z tymi szablonami..i nic mi nie wychodzi.. :(
działa?
??
ZWIERCIADŁO
~ROZDZIAŁ I~
"MROK NADCHODZI..."
Dzień żegnał się juz ze światem,gdy Nari zbierała ostatnie tego lata maki.Gdy stanęła na kwiecistym wzgórzu ujrzała w oddali małą postać. Postać zbliżała się coraz bardziej.Mały punkcik stał się jeżdżcem , na czarnym rumaku.Tnął kopytami ziemie,która jęczała pod nimi. Nari stała urzeczona tym widokiem., zachwyt ogarnął jej czyste serce, biała suknia lśniła w ostatnich blaskach dnia.Nagle jeżdziec dostrzegł ją stojącą białą lilie wśród polnych kwiatów,zawrócił konia i galopem pomknął w jej kierunku.Zadrżała na mysl o spotkaniu z tym czarnym , rycerzem,który cwałował w jej kierunku z obnarzonym ,lsniacym srebrnym blaskiem mieczem.Strach ogarnął jej serce.Pobiegła w las ,aby ukryć się spojrzeniu które odczuwała coraz bardziej.Biegła ile sił ,aby uniknąć spotkania. Krzaki targały jej suknie,włos rozwiany powiewał na wietrze.Tęten kopyt zbliżał się coraz bardziej i głos dudnił w uszach."Musze wydostać sie z tego lasu" myślała zrozpaczona.Nagle ze środka puszczy odezwały sie bębny. Grały niczym wojsku na wymarsz."Bębny?Co tu się dzieje ? Co oni chcą? " myslała.Nagle wbiegła w krąg ciemnych złowieszczych drzew.Rzucały one cien na wszystko w około.Jeżdziec z minuty na minute zbliżał sie coraz bardziej.Widziała juz go w całej okazałości : zbroja lśniła czarnym blaskiem,miecz błyszczał w mroku,on sam był ogromnej postawy z czarnym piuropuszem na hełmie,płaszcz którym był okryty przypominał granatowe skrzydła ptaka,które łomotały na wietrze . Na tarczy miał ogromne godło z białym księżycem i czrwoną gwiezdnął koroną ,wokół wyryte zaklęcia w dawno zapomnianym języku.Całość stanowiła obraz warty czci ,a jednoczśnie budzący groze. Kon zwolnił biegu. Kroczył teraz dostojnie , zbroja dzwoniła . Ciemne oczy patrzyły złowrogo. Słońce schowało się za widnokrąg i ziemie przeszyły ciemności nocy. Cały las zastygł śledząc każdy ruch przybyszy . Nari stała wylękniona.-Kim jesteś?! Czego chcesz ?! Pozwól mi odejść.!-szeptała w trwodze. Śmiech.Okrutny śmiech rozdarł powietrze,kruszył serce,rozłupywał czaszke. Dziewczyna skuliła sie , gdy pierwsze nuty przeszyły powietrze. Ból . Coś ja obezwadniało. Kazało pełzać tak jak ono każe. Miecz był coraz bliżej. Juz czuła zimną stal , gdy ocknęła się z koszmaru.
Wysłucham wszystkie komentarze i uwagi : )
MOJRA**
ZWIERCIADŁO
~ROZDZIAŁ I ~
"MROK NADCHODZI..."
Dzień żegnał się juz ze światem,gdy Nari zbierała ostatnie tego lata maki.Gdy stanęła na kwiecistym wzgórzu ujrzała w oddali małą postać. Postać zbliżała się coraz bardziej.Mały punkcik stał się jeżdżcem , na czarnym rumaku.Tnął kopytami ziemie,która jęczała pod nimi. Nari stała urzeczona tym widokiem., zachwyt ogarnął jej czyste serce, biała suknia lśniła w ostatnich blaskach dnia.Nagle jeżdziec dostrzegł ją stojącą białą lilie wśród polnych kwiatów,zawrócił konia i galopem pomknął w jej kierunku.Zadrżała na mysl o spotkaniu z tym czarnym , rycerzem,który cwałował w jej kierunku z obnarzonym ,lsniacym srebrnym blaskiem mieczem.Strach ogarnął jej serce.Pobiegła w las ,aby ukryć się spojrzeniu które odczuwała coraz bardziej.Biegła ile sił ,aby uniknąć spotkania. Krzaki targały jej suknie,włos rozwiany powiewał na wietrze.Tęten kopyt zbliżał się coraz bardziej i głos dudnił w uszach."Musze wydostać sie z tego lasu" myślała zrozpaczona.Nagle ze środka puszczy odezwały sie bębny. Grały niczym wojsku na wymarsz."Bębny?Co tu się dzieje ? Co oni chcą? " myslała.Nagle wbiegła w krąg ciemnych złowieszczych drzew.Rzucały one cien na wszystko w około.Jeżdziec z minuty na minute zbliżał sie coraz bardziej.Widziała juz go w całej okazałości : zbroja lśniła czarnym blaskiem,miecz błyszczał w mroku,on sam był ogromnej postawy z czarnym piuropuszem na hełmie,płaszcz którym był okryty przypominał granatowe skrzydła ptaka,które łomotały na wietrze . Na tarczy miał ogromne godło z białym księżycem i czrwoną gwiezdnął koroną ,wokół wyryte zaklęcia w dawno zapomnianym języku.Całość stanowiła obraz warty czci ,a jednoczśnie budzący groze. Kon zwolnił biegu. Kroczył teraz dostojnie , zbroja dzwoniła . Ciemne oczy patrzyły złowrogo. Słońce schowało się za widnokrąg i ziemie przeszyły ciemności nocy. Cały las zastygł śledząc każdy ruch przybyszy . Nari stała wylękniona.-Kim jesteś?! Czego chcesz ?! Pozwól mi odejść.!-szeptała w trwodze. Śmiech.Okrutny śmiech rozdarł powietrze,kruszył serce,rozłupywał czaszke. Dziewczyna skuliła sie , gdy pierwsze nuty przeszyły powietrze. Ból . Coś ja obezwadniało. Kazało pełzać tak jak ono każe. Miecz był coraz bliżej. Juz czuła zimną stal , gdy ocknęła się z koszmaru.